248
Widziane z oddali (248)
Zapowiadała się „lekka” kolejka, gdyż nie było w niej spotkań o dużym znaczeniu dla układu ligowej tabeli. Tymczasem doszło do kilku niespodziewanych rozstrzygnięć, które potwierdziły niekwestionowany urok piłki nożnej.
Przede wszystkim zawiedli się sympatycy lidera rozgrywek - Unii Hrubieszów. Wprawdzie nominalnym gospodarzem spotkania był zespół Pogoń 96 Łaszczówka, lecz mecz odbył się w Hrubieszowie. Kto kiedykolwiek uprawiał jakiś sport to wie, że u siebie gra się inaczej, zdecydowanie lepiej. Jeśli dodamy, że Unia także pod względem sportowym prezentowała się dotąd zdecydowanie lepiej od przeciwników to było jasne, kto jest w tej konfrontacji zdecydowanym faworytem. Dlatego remis (1:1) jest sukcesem drużyny Pogoni i świadczy, że dokonane w niej zimą zmiany personalne okazały się trafne. Przed tygodniem z Pogonią z trudem wygrał w Krasnobrodzie Igros, a teraz nie poradziła sobie z nią Unia. Widać, że w Łaszczówce postanowiono uniknąć spadku do niższej klasy i na razie ten cel jest możliwy do zrealizowania.
Na takim rozstrzygnięciu skwapliwie skorzystał wicelider z Różańca. Goszczący Sokoła Zwierzyniec Gryf wygrał, wprawdzie skromnie, ale zmniejszył przez to dystans do lidera o dwa punkty. Dystans pozostał jeszcze spory, ale nadzieja na końcowy sukces została w Różańcu wzmocniona. Wzrosło też przekonanie, że warto walczyć do samego końca.
Inny zespół z czołówki Igros Krasnobród spotkał się z zagrożonym spadkiem Gryfem Gmina Zamość. Wydawało się, że rozbity w Tyszowcach, złakniony punktów Gryf podejmie próbę polepszenia bilansu w meczu na własnym boisku. Nic z tego. Igros nie dał gospodarzom szans i wrócił do Krasnobrodu z pełną zdobyczą punktową (1:4). Sytuacja Gryfa staje się coraz bardziej trudna.
Zmienne nastroje zapanowały zapewne w Tyszowcach. Na inaugurację rundy wiosennej kibice Huczwy świętowali gładkie (3:0) zwycięstwo swoich ulubieńców, by tym razem przełknąć gorycz porażki swoich ulubieńców z Ostoją Skierbieszów. Zaskakuje nie sama przegrana Huczwy, ale jej rozmiar (1:4) świadczący o bezradności zespołu gości.
Victorię Łukowa/Chmielek czekała trudna przeprawa w Miączynie z miejscową Olimpią, która za wszelką cenę chciała zatrzeć złe wrażenie po przegranej z Sokołem Zwierzyniec. Niestety, miejscowym kibicom przyszło po raz kolejny być świadkiem przegranej ich drużyny. Przyjezdni okazali się bowiem za silni i zasłużenie w tej konfrontacji zwyciężyli dowodząc po raz kolejny, ze ich miejsce w czołówce tabeli nie jest dziełem przypadku, lecz rezultatem dobrego przygotowania do rozgrywek.
W Dereźni Solskiej doszło do bezpośredniej konfrontacji drużyn zagrożonych spadkiem – miejscowego Oriona ze Spartą Wożuczyn. Wolę walki o pozostanie w lidze pozostawia jedynie drużyna gospodarzy, bo goście zdają się już być całkowicie z niej zrezygnowani. Gospodarze w pełni wykorzystali atut własnego boiska i wygrali 4:2 zachowując szansę na uratowanie skóry.
Inny kandydat do spadku – Sparta Łabunie – doznał druzgocącej porażki w Szczebrzeszynie z Roztoczem. Wprawdzie Sparta nie miała w tym spotkaniu większych szans na jakikolwiek sukces, ale z rozmiaru jej porażki można wysnuć wniosek, że w drużynie panują minorowe nastroje. W odróżnieniu od imienniczki z Wożuczyna łabunianie mają jednak zdecydowanie większe szanse na uniknięcie losu spadkowicza. Do ich szatni musi jednak powrócić wiara w możliwość osiągnięcia tego celu.
Jesienią beniaminek z Frampola zremisował w Łaszczowie z Koroną i liczył, że tym razem także nie musi przegrać. Tymczasem goście myślą poważnie o zakończeniu tego sezonu na eksponowanym miejscu w tabeli i do tego celu dążą z nadzwyczajną konsekwencją. Atut własnego boiska tym razem nie zadziałał i przyjezdni wywieźli z Frampola komplet punktów. Korona podtrzymuje tym samym miano „rycerzy wiosny”.
Chociaż w zamojskiej klasie okręgowej sytuacja wydaje się w miarę klarowna ze względu na wyraźne wyodrębnienie się trzech grup zespołów to kilka niespodziewanych rozstrzygnięć może te sytuację zmienić. Rezultat w Hrubieszowie jest dla Unii przestrogą, że awans nie jest jeszcze rzeczą pewną i zasada „bij mistrza” może jeszcze przynieść nieoczekiwane skutki. Także w grupie spadkowej wiele się jeszcze może zdarzyć i dlatego wszystko wskazuje na to, że czeka nas jeszcze wiele piłkarskich emocji.
Jamcito