225
Widziane z oddali (225)
W znacznej części spełniły się prognozy, że ostatnia kolejka kończącego się sezonu piłkarskiego będzie, w sytuacji wcześniejszych rozstrzygnięć, „odrobieniem pańszczyzny”. Stąd aż cztery spotkania zakończyły się remisem, w dwóch zwyciężyli goście, a honor gospodarzy uratowała Unia Hrubieszów demolując Spartę Wożuczyn.
Godnie zakończyli udany sezon piłkarze Kryształu Werbkowice, którzy na trudnym terenie w Łukowej przekonali wszystkich, że na awans w pełni zasłużyli. Pokazali też, że sportowa ambicja nie jest dla nich pojęciem pustym.
Tego, niestety, nie można powiedzieć o zespole Korony Łaszczów, która przyjmowała Huczwę Tyszowce. Dystans dzielący oba miasta jest niewielki, ale, jak się w ostatnia niedzielę okazało, w kwestii podejścia do wykonywania piłkarskich obowiązków oba te zespoły dzielą chyba lata świetlne.
Nawet początkujący kibic wie, że mecze pomiędzy Huczwą i Koroną są specyficzne, gdyż znana jest wzajemna animozja przede wszystkim sympatyków obu klubów. Taka atmosfera, zachowując właściwe proporcje, panowała w Warszawie podczas starcia Legii z Polonią, Krakowie w meczach Wisły z Cracowią, także w Trójmieście w spotkaniach pomiędzy Lechią Gdańsk z Arką Gdynia. Kibice oddaliby wiele za zwycięstwo swoich drużyn, których piłkarze stają na głowie, by akurat w takim meczu zwyciężyć, gdyż zwycięstwo daje szczególna satysfakcję, zaś porażka jest traktowana w kategorii prawdziwej tragedii. Coś wiem na ten temat, bo przez wiele lat oglądałem mecze Lechici i Arki na różnym poziomie rozgrywek. Ach, cóż to były za emocje.
Dlatego z niedowierzaniem przyjąłem fakt, że goście z Tyszowiec zdemolowali, skompromitowali w Łaszczowie gospodarzy zwyciężając aż 5:0. Wiadomo, że Huczwa przez długi czas liczyła się w walce o awans i prezentowała się bardzo solidnie. Jednak Korona też nie należała do słabeuszy i można było oczekiwać, że spotkanie tych drużyn będzie ozdobą ostatniej kolejki rozgrywek.
Stało się, ku rozpaczy miejscowych kibiców, zupełnie inaczej. Piłkarze Korony, z kompletnie nieznanych powodów, mecz „odpuścili”, a Huczwa ten fakt bezlitośnie wykorzystała. I wcale w tym przypadku nie chodzi o przegraną gospodarzy, bo coś takiego zawsze może się zdarzyć. Zaskakuje natomiast rezultat tego spotkania (0:5), tym bardziej, że Korona była dotąd znana z rzetelnie i skutecznie grającej defensywy. W każdym bądź razie doszło do kompromitacji Korony i trener Zbigniew Kuczyński ma powód do zmartwienia. Ta przegrana Korony przekreśliła niezły dorobek uzyskany w całych rozgrywkach. Wielka szkoda.
Niektórzy sądzili, że katastrofalnie grający Huragan Hrubieszów jest w stanie pokonać Orkan Bełżec, innego słabeusza i towarzysza niedoli w drodze do A-klasy. Lepszej okazji nie było, ale i ta została przez gospodarzy zaprzepaszczona, gdyż goście wygrali różnicą 10 bramek (1:11). Wstyd i hańba. Człowiek zachodzi w głowę, w jaki sposób taki zespół jak Huragan znalazł się w lidze okręgowej skoro reprezentuje siłę zespołu z dolnego rejonu tabeli drużyn B-klasowych.
Wymienione wyżej spotkania skłaniają do refleksji nad psychiką ludzi uprawiających sport, w tym przypadku piłkę nożną. W powszechnej opinii sport wyzwala wolę walki, pragnienie zwycięstwa w uczciwej rywalizacji, uczy szacunku dla przeciwnika i kibiców. Okazuje się jednak, że z jakiejś przyczyny następuje chwila słabości, w której ulatuje wola walki, zwycięstwo nie staje się celem, a szacunek dla kibiców zanika. Tym jednak niech się zajmą psychologowie. My kibice wierzymy, że w nowym sezonie wszystko będzie dobrze i ulubieńcy nie zawiodą naszego zaufania.
Jamcito