Widziane z oddali (142)
Wrzesień ubiegłego roku nie był dla dziewcząt trenera Rafała Heka miesiącem zbyt udanym, gdyż doznały pod rząd dwie porażki. W trzeciej kolejce przegrały w Łaszczowie 0:2 z KS Michałowo, a w czwartej punkty straciły w Krasnystawie w meczu z Kingą tracąc też dwie bramki. Później już przyszły same zwycięstwa, które wywindowały zespół na fotel lidera i kandydata do pierwszoligowego awansu. Solidnie przepracowany okres zimy, personalne wzmocnienia sprawiły, że kobiecy zespół Korony nadal święci triumfy. Jeszcze nie zapomnieliśmy spektakularnego zwycięstwa „koroniarek” w Lublinie nad Widokiem, a już przyszło nam świętować zwycięstwo nad kolejnym kandydatem do awansu z Michałowa. Pamiętne wrześniowej porażki nasze dziewczęta jechały na mecz skupione, z pragnieniem rewanżu. Uzyskany rezultat przeszedł wszystkie oczekiwania. Wprawdzie drużyna z Michałowa znowu zdołała dwukrotnie pokonać bramkarkę Korony, ale stało się to już wtedy, gdy spotkanie było już rozstrzygnięte. Ostatecznie rewanż był nadzwyczaj udany i Kor0na odniosła imponujące zwycięstwo aż 8:2. To istny pogrom. Teraz do Łaszczowa przyjedzie kolejny zwycięzca Korony w rundzie jesiennej - Kinga Krasnystaw. Wystarczy rzut oka na tabelę i „rozkład jazdy” w grupie mazowieckiej II ligi by stwierdzić, że zwycięstwo w tym ważnym meczu otworzy w gospodyniom drogę do zaplecza ekstraklasy w kobiecej piłce nożnej. To oznaczałoby, że drogę do Łaszczowa musiałyby poszukać kierowcy autokarów wiozących drużyny z Krakowa, Katowic, Częstochowy, Nowego Sącza, Głogówka, Radomia. Byłoby to też głośnie wydarzenie sportowe. Rzadko się bowiem zdarza, że skromna drużyna z głębokiej przecież prowincji, trenowana przez równie skromnego szkoleniowca, który swoją fachowością i charyzmą potrafił od podstaw zbudować kobiecy zespół i wyzwolił w zawodniczkach niesłychaną wolę walki, osiąga tak wspaniałe rezultaty. Już teraz dziewczęta z Korony osiągnęły więcej niż od nich oczekiwano, ale może być jeszcze piękniej. Dlatego wszyscy, którzy sprzyjają Koronie, chcą promocji miasta powinni 28 kwietnia zająć miejsce na łaszczowskim stadionie, by podziękować dziewczętom za dotychczasowe wyniki i wesprzeć je w końcowej już walce o awans.
Piłkarski weekend nie był jednak w Łaszczowie całkowicie udany. Stało się to za sprawą drużyny seniorów, którzy w prestiżowym meczu z Igrosem Krasnobród ponieśli porażkę (0:1). Była to wprawdzie typowa potyczka o „pietruszkę”, ale dla prawdziwego kibica każda porażka boli, a podwójnie boli przegrana u siebie z „odwiecznym wrogiem”. Ale co mają mówić kibice Barcelony po przegranej ich ulubieńców z Realem Madryt?. Mnie z kolei kompletnie dobiła przegrana Arki Gdynia i stracona szansa na powrót tej drużyny do ekstraklasy. To tylko sport i na tym właśnie polega jego urok. Dlatego denerwuję mnie dzisiejsze komentarze internetowych kretynów, którzy nie potrafią z godnością przyjąć porażki swoich idoli. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce – to hasło jest jak MediaMarkt. Nie dla idiotów. Na marginesie: nowy herb Igrosu jest udany i mam nadzieję, że w jego cieniu piłkarze osiągną jeszcze niejedno ważne zwycięstwo.
Zgodnie z oczekiwaniami, Sparta Łabunie poległa w spotkaniu z zamojskim liderem (0:3) i przegrywając kolejny już mecz zbliża się powoli do strefy spadkowej. Po wygranej Echa Zawada z Relaxem Księżpol (1:0) dystans Sparty do niebezpiecznej granicy wynosi już teraz zaledwie 4 punkty.
Tanew Majdan Stary pokonał Olimpię Miączyn 1:0. To jedyna w tej kolejce duża niespodzianka, gdyż gospodarze są mocno zagrożeni spadkiem, zaś goście to solidna dotąd drużyna środka tabeli. Widocznie w Majdanie Starym doszli do wniosku, że jeszcze nie wszystko stracone. I słusznie. Walczyć trzeba do samego końca.
Tempa nie zwalnia Aleksandria Aleksandrów. W tej kolejce wicelider pokonał na wyjeździe Tur Turobin pozostawiając gospodarzy w niepewności, co do ich losów w lidze okręgowej. Tur nadal balansuje tuż nad strefą spadkową, a Aleksandria pewnie rozsiada się na fotelu wicelidera.
Po wygranej w meczu wyjazdowym z Victorią Łukowa/Chmielek (0:2) piłkarze Gromu Różaniec na dobre umocnili się w czołówce tabeli rozgrywek. Można tym samym powiedzieć, że wraz z Aleksandrią zespół z Różańca wniósł jako beniaminek do V ligi wiele dobrego i nie stanowi tła rozgrywek.
Kryształ Werbkowice przekonał Unię Hrubieszów, że jej pozycja w dolnej strefie tabeli odpowiada aktualnej sile zespołu trenera Mariana Cisły. Rezultat 4:2 na korzyść „cukrowników” nie pozostawia wątpliwości, kto w tym spotkaniu był lepszy.
Po tej kolejce tabela została ostatecznie przełamana na dwie połowy. Ligowy byt pierwszej ósemki jest już zapewniony, natomiast pozostałe drużyny są zdane na walkę o pozostanie w lidzeokręgowej. Losy dwóch z nich - Olimpiakosu i Relaxu - są już praktycznie rozstrzygnięte. Skoro Tanew i Echo mają jeszcze szansę na uratowanie się przed spadkiem to zapewne będą chciały ją wykorzystać. I tylko mecze tych właśnie drużyn trzymać będą kibiców w napięciu. Wszystko inne jest już rozstrzygnięte. Nie oznacza to jednak, że w lidze należy ogłosić już wakacje. Dobrze byłoby wziąć przykład z lig niemieckich, w których obowiązuje zasada, że przeciwnikowi odpuszcza się dopiero w autokarze, a na boisku gra się do samego końca. To się opłaca, co widziałem na stadionie Arki w ostatnim meczu: 90-ta minuta spotkania, gol gości i… żegnaj ekstraklaso.
Jamcito