Widziane z oddali (137)
W ostatnim sparingu Korona pokonała Zryw Ulhówek aż 9:2. Wprawdzie przeciwnik podopiecznych trenera Janusza Gruli jest piłkarsko o klasę niżej, ale wynik meczu jest imponujący. Zapewne kibice chcieliby to wydarzenie skomentować, ale prezes Wronka jest nieustępliwy i decyzji o wyłączeniu opcji komentarzy nie zmienia. Z tej racji wróciłem pamięcią do lat swojej młodości. Do jednej klasy chodziłem z Henią Wronką, a do mieszkającego „za torem” Władysława Wronki mówiłem „wujku”, ale wszyscy znani mi członkowie tej familii nie byli tak zaparci w postanowieniach. Widocznie obecny prezes Korony pochodzi z innego odgałęzienia tej znanej mi rodziny. Ale teraz trzeba być stanowczym i dlatego nie protestuję.
Zawirowania wokół klubu spowodowały, że plan treningowy, a przynajmniej spotkań kontrolnych, nie został zrealizowany. Wprawdzie wyniki takich spotkań nie mają znaczenia, ale pod względem szkoleniowym są one ważne. Korona, z wiadomych względów, nie zrealizowała planu sparingów i dlatego może to mieć wpływ na poziom przygotowania zespołu do rundy wiosennej. Imponująca wygrana z Ulhówkiem niczego nie dowodzi. To drużyna z dołu A-klasy i różnica w wyszkoleniu obu zespołów jest znaczna. Zatem entuzjazm kibiców jest nie na miejscu, ale nie ma też obawy, że wiosną Korona nie poradzi sobie w rozgrywkach. Awansu nie będzie, lecz kompromitacja także nie grozi.
Wszystko zatem wskazuje na to, że uwaga kibiców w Łaszczowie powinna zostać skierowana na zespół trenera Rafała Heka. Dziewczęta stoją bowiem przed realną szansą kolejnego awansu - tym razem do zaplecza ekstraklasy. To byłaby prawdziwa sensacja. Dziwiłbym się, gdyby zarówno kierownictwo klubu, a szczególnie władze miasta, nie dostrzegały w awansie dziewcząt możliwości promocji Korony i Łaszczowa. Tej okazji nie można zaprzepaścić.
Ogłoszono wyniki piłkarskiego plebiscytu „Kroniki tygodnia”. Łaszczów nie odniósł w nim oszałamiających sukcesów, ale sam fakt nominowania reprezentantów Korony we wszystkich kategoriach także cieszy. Nadal podtrzymuję wniosek o przyznaniu żeńskiej drużynie Korony specjalnego wyróżnienia chociażby z tej racji, że w historii tego plebiscytu po raz pierwszy uczestniczy drużyna dziewcząt.
Podoba mi się inicjatywa władz klubu o wprowadzeniu karnetów na mecze Korony. Karnety to podwójna korzyść: są tańsze niż kwota wydatkowana na zakup na rundę biletów indywidualnych, a przede wszystkim dowodem przywiązania do klubu. Stadion Realu Madryt ma pojemność ponad 80 tysięcy widzów. W zdecydowanej większości widzami są właściciele karnetów. Na zewnątrz czeka dwa razy więcej chętnych na ich nabycie. Nie przypuszczam, by w Łaszczowie sprzedano 500 karnetów, ale dla kibiców to prawdziwe wyzwanie. Trzeba bowiem rozstrzygnąć dylemat, czy kosztem flaszki stać się członkiem klubu i go wspierać. Na stadion gdyńskiej Arki mam wykupiony karnet, za który kupiłbym sporo napitków, ale wiem, że kibicowanie wymaga poświęceń. Dwadzieścia złotych na rok to dla prawdziwego kibica Korony powinno być kwotą symboliczną, a teraz każdy grosz się liczy.
Jamcito